Z pewnością znasz to uczucie, gdy oczami wyobraźni widziałeś siebie stojącego na scenie z wiosłem w dłoni. Tłumy skandowały twoje imię, a fanki rzucały bielizną w twoją stronę. A potem budziłeś się ze snu i przecierałeś ze zdumienia oczy, że znów musisz wracać do szarej codzienności. Ta sama nudna praca, narzekający znajomi i niewdzięczny kot, któremu wiecznie mało jedzenia. I wtedy pojawiała się błyskotliwa myśl, by nauczyć się grać na gitarze i spełnić swoje marzenia.

Skoro masz już swój wielki cel – czas zabrać się do roboty. Tylko od czego zacząć? Czy najpierw kupić wiosło, czy lepiej zapisać się na lekcje gry? To bardzo poważna sprawa, do której nie należy podchodzić lekceważąco. To nie to samo, co wybór bułki na śniadanie, czy serialu z Netflixa. Musisz bowiem mieć świadomość, że nauka gry na instrumencie wymaga czasu i poświęcenia. To często pot, krew i łzy, na które być może nie jesteś jeszcze gotowy. Bo to tylko tak się wydaje, że każdy może szarpać na drutach lub walić po garach. A tak naprawdę świat instrumentów może być dla ciebie zupełnie niedostępny. Wręcz zakazany i niszczycielski, niczym bezkresna otchłań, do której zostają strąceni nieposłuszni chłopcy. Więc nie idź tą drogą. Nawet nie próbuj, bo i tak ci się nie uda. Dlaczego? Bo wciąż popełniasz te same błędy, przez które nigdy nie nauczysz się grać na gitarze. Oto 5 powodów, przez które nie dasz rady. Oczywiście w krzywym zwierciadle.



Tak wyglądasz kiedy rozmyślasz zamiast ćwiczyć

Nie wiesz, czym się różni bas od elektryka

Kiedy już wiesz, że twoim wymarzonym instrumentem jest wiosło, czynisz pierwsze kroki, by bliżej z nim się poznać. Godzinami podziwiasz Kirka Hammetta, jak wymiata na swoim Stratocasterze. Myślisz sobie, że chcesz być taki jak on. Te solówki i stylówki… Potem odpalasz teledyski Slayera, na których Tom Araya daje po strunach jak wściekły. Też nie chcesz mieć dla nikogo litości i kipieć pogardą. I już sam nie wiesz, kto z nich jest dla ciebie większym bogiem, który nienawidzi nas wszystkich. Ostatecznie stwierdzasz, że to nie ma żadnego znaczenia. Liczy się szatan, wino i pianino. W sumie wszystko ci jedno, czy będziesz kolejnym Hammettem, czy Arayą. Najważniejszy jest fejm, zazdrosne spojrzenia kolegów i zachwyt koleżanek, z których żadna nie chciała pójść z tobą na randkę. Teraz może pójdą. Albo i nie. Jest tylko jeden problem. Taki tam szczegół, na który nikt by nie zwrócił uwagi. Nikt, poza całym światem, ale tym się nie przejmuj, bo przecież liczy się tylko twój własny świat, który masz w głowie, prawda? A cały szkopuł tkwi w tym, że ty nawet nie wiesz, czym różni się gitara basowa od elektrycznej. Ta ma gryf i struny i tamta też ma, więc w zasadzie to ten sam instrument. Jak więc chcesz nauczyć się grać na wiośle, skoro nie widzisz pomiędzy nimi różnicy? Przecież musisz wiedzieć, czy wolisz być gitarzystą, czy basistą. Więc lepiej się ogarnij, albo odpuść.

Jesteś leniem na potęgę

Zanim zaczniesz jakiekolwiek podejścia do gry na gitarze – wiedz jedno: to wymaga srogich ćwiczeń, motywacji i wytrwałości. Samo nic się nie wydarzy. Nie wystarczy zagrać kilka razy pentatonikę, by nagle opanować trudną sztukę poruszania się po gryfie. O ile wiesz, co to jest pentatonika. Ale zapewne tę wiedzę masz w małym paluszku. W końcu jesteś samorodnym talentem, który z prędkością nadświetlną nauczy się flażoletów i akordów. Godziny rypania w „Guitar Hero” z pewnością zadziałały na wyobraźnię i uwierzyłeś, że gra na prawdziwym instrumencie jest równie banalna i mało wymagająca. Przecież nawet harcerki i zakonnice potrafią grać na gitarze. Więc ty byś nie umiał? A prawda jest taka, że po prostu ci się nie chce, bo jak zwykle masz słomiany zapał – tak samo, gdy próbowałeś lepić garnki z gliny lub chciałeś okiełznać starohinduskie techniki hafciarstwa ręcznego. Brzmi znajomo? Ty jednak wolisz grać w Tomb Raider, niż ćwiczyć „Riders on the storm”. A to tak nie działa – nauka gry to ciężka praca, zwłaszcza na samym początku. To upadki i wzloty, a często nawet kłopoty – ze snem, koncentracją i pozytywnym nastawieniem. Ale nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Więc jeśli drzemie w tobie leser, daruj sobie już w przedbiegach, bo tylko szkoda twoich nerwów.

Myślisz, że ósemka to ząb mądrości

Osoby, które chcą rozpocząć swoją przygodę z gitarą w dłoni często działają według podobnego schematu. Zajawiają się do granic niemożliwości, a gdy przychodzi moment, że trzeba włożyć nieco więcej wysiłku, nagle czar pryska. Dziwnym trafem okazuje się, że uproszczone tabulatury z „Guitar Pro” bardziej szkodzą, niż pomagają. A to wszystko dlatego, że nie umiesz czytać nut. Nie masz pojęcia, czym jest interwał i do czego służą znaki chromatyczne na pięciolinii. Myślisz, że allegro to platforma zakupowa, a ósemka to ząb mądrości. A grając na jakimkolwiek instrumencie należy mieć teoretyczne podstawy. Nie musisz od razu znać skomplikowanych zapisów nutowych, ale powinieneś wiedzieć, jakie dźwięki odpowiadają określonym akordom, czym są gamy i z czego są zbudowane. Tego jest naprawdę bardzo dużo i zgłębianie wiedzy wybiórczo jest robieniem sobie krzywdy. Ale jeśli jesteś mądrzejszy i uważasz, że bez przypału tą część nauki możesz ominąć, to radź sobie sam. Tylko nie wracaj z podkulonym ogonem i poczuciem żalu, że jednak warto było chwilę się pomęczyć i łyknąć nieco teorii. A to naprawdę bardzo pomaga i wcale nie jest takie nudne, jak pozornie się wydaje. Świat muzyki jest niezwykle fascynujący w wielu jego aspektach, nie tylko od strony praktycznej. Więc nie zacietrzewiaj się tak mocno i podejdź do tematu poważnie i z pokorą, bo korona z głowy ci nie spadnie, jeśli poświęcisz trochę czasu krzyżykom i bemolom.

Kupiłeś instrument wystrugany z koreańskich drzwi

Jeśli chciałeś kupić porządne wiosło, ale skusiła cię szemrana promocja na Black Friday, to się nie dziw, że twoja gitara rozpadła się po trzech dniach. Prawdopodobnie została wystrugana przez chałupnika-amatora, który zawsze chciał być drwalem i skakać z pnia na pień. Być może zainspirował się Monty Pythonem, a „Lumberjack song” wszedł za mocno. Ale tak już jest z instrumentami heblowanymi z koreańskich drzwi. I niestety drwal to nie lutnik, więc gdy kupujesz wiosło ciosane tępą siekierką ze spróchniałej kłody, to może się skończyć jedynie płaczem. Do nauki gry potrzebny jest dobrej jakości sprzęt, który nie musi od razu być bardzo drogi. Przed zakupem warto poczytać opinie i porady specjalistów lub zapytać wśród znajomych, którzy mają o tym pojęcie. Więc jeśli poważnie myślisz o graniu – zainwestuj w dobre wiosło, które możesz kupić chociażby w Salonach Muzycznych RIFF. Nawet, jeśli trzymasz węża w kieszeni i wolisz polować na wyprzedaże, zawsze zwracaj uwagę na parametry instrumentu i nie daj się nabrać na sprzedażowe sztuczki. Takich magików, co ci wmówią, że mają w domu taką samą gitarę, to Ozzy Osbourne zjada na śniadanie. Ale ty miej swój rozum i wybierz sprzęt ze sprawdzonego źródła.

Jesteś nieogarem i masz dwie lewe ręce

A teraz czas na brutalną prawdę – najbardziej okrutną z możliwych. Nie możesz nauczyć się grać na gitarze, bo po prostu nie ogarniasz. Bądźmy szczerzy – nie każdy do tego się nadaje. Tu trzeba mieć dobry słuch i poczucie rytmu. Choć to da się wyćwiczyć, nie wszyscy mają na tyle dużo cierpliwości, aby w tym wytrwać. A ty na pewno jej nie masz. Poza tym, wszystko, czego się nie złapiesz obraca się w pył. W końcu nie każdy rodzi się Hendrixem lub Claptonem i należy z tym się pogodzić. Bo wcale nie chodzi o to, by bezwiednie uderzać w struny, łapiąc przypadkowe dźwięki. Albo w ogóle ich nie łapiąc. Chyba, że lubisz znęcać się nad sobą, a kakofonia to dla ciebie czysta przyjemność. Jednak nie warto mieć złudzeń, bo najwyraźniej granie na instrumencie nie jest dla ciebie. Rozumiemy twoje ambicje i marzenia o sławie, pałacach i kabrioletach, ale nie zawsze ma to sens. Próbowałeś i to się szanuje. Serio – winszujemy szczerych chęci. Ale prawda jest taka, że masz dwie lewe ręce i choćby skały pękały, to nic z tego nie będzie.

Powiązane produkty

Komentarze (0)

Brak komentarzy w tym momencie.

Nowy komentarz